"W krainie" pisze się dużo trudniej, niż myślałam, dlatego dodaję kolejną część "Pokuty", żeby blog nie stał pusty.
Pokuta serca
STRONA TRZYNASTA
Wiadome jest, że dzieci lubią nowe zabawki. Dzieci nie mają sentymentów. Stare, niechciane zabawki idą w kąt. Dzieckiem niekoniecznie jest ktoś do lat dziesięciu
W Klinice nastały rządy nowej królowej. Elfica była nową zabawką. Największym dzieckiem był Anioł. Denerwujące. Królowa odrzucona. Niczyja. Królowa Śniegu poczuła wiosnę. Cholera, za dużo oglądałam się Opowieści z Narnii.
- Przestań.
- Co?
- Przestań zachowywać się, jakby nic się nie działo.
Wzruszyłam ramionami.
- Mam krzyczeć i tupać?
- Chociażby.
Skrzywiłam się. Powróciłam do czytania Oskara. Niestety Oskar nie miał takich problemów. Lepiej dla niego. Smith oszczędził mu cierpień przynajmniej w tej dziedzinie. Ale nie. Przecież Peggy Blue odeszła. Zabrali ją. Rozwód… Ja nie byłam z Aniołem.
Głupio mi się przyznać nawet przed samą sobą. Brakowało mi go. Zaczynałam tęsknić, choć był dwa pokoje dalej. Z nią.
W Klinice brzmiał śmiech Królowej Elfów. Anioła nie słyszałam. Anioł Andersena rzadko się śmiał. Prawie nigdy. Słyszałam za to dźwięk piosenek Dżemu. List do M. Niech zagra Sen o Viktorii. wywalę Elficę z pomieszczenia. Choćby był to jej pokój.
Ponownie otworzyłam Oskara. Nie rozumiałam, co czytam. Obmyślałam plan. Jak pozbyć się Królowej Elfów w dziesięć minut. Poradnik dla odrzuconych królowych. Zaczynałam świrować. Źle z tobą, Wasza Wysokość.
- Leśny duszek na trzy litery.
- Elf.
- Eee…
Calineczka zerknęła na mnie z ukosa. Zobaczyła, że nie żartuję. Czy ja kiedykolwiek żartowałam? Byłam złą, zgorzkniałą i śmiertelnie poważną dziewuchą. Z sercem z kamienia. Pfu!… Znaczy z lodu.
- Hmm… Pasuje.
- Mówiłam.
Co tam u Ciebie, Oskarze? Ja obmyśliłam jak zabić Królową Elfów. Anioł znalazł sobie nową zabawkę, która umie śpiewać. Jestem samotna i smutna. Naucz mnie pisać do Boga. Pozdrawiam, Królowa Śniegu.
Jesteś głupia, prychnęłam w myślach.
Spojrzałam na małe kieszonkowe lusterko Śnieżki. Głupia i brzydka.
STRONA CZTERNASTA
- Jaki jest naturalny kolor twoich włosów?
- Ciemnobrązowy.
- To czemu je farbujesz? Ciemnobrązowy to prawie czarny.
- Eh, mała. Dla zasady…
Brutalnie przerwała nam Czerwony Kapturek ze swoją świtą. Wprosiła się bez pukania. Rozsiadła się na moim łóżku. Przyboczne stały w progu, gotowe do ucieczki. Jestem wielka i zła Królowa Śniegu. Zamrażam w lodowe posągi swoich wrogów. Buuhaahaa!
- Po co tu przyszłaś?
Nie-delikatna Śnieżka. Coś nowego. Kapturek wydęła usteczka. Przypomniałam sobie, jak w Wigilię została bezpardonowo wywalona z pokoju przez Anioła. Zanim przeszedł na stronę wroga.
- Mam interes. A dokładnie to przyszłam wyciągnąć dłoń.
- Taak? A w czym chcesz mi pomóc?
v- Zniszczyć nową. Zrobimy to razem. Ty odzyskasz Anioła, a ja Żołnierza.
Ołowiany Żołnierzyk był chłopakiem Kapturka. Miał nerwicę natręctw i kompleks obrońcy uciśnionych. Rodzice kiedyś nie wytrzymali. Zamknęli go w Klinice. Poza tym był niebieskookim blondynem. W ogóle nie w moim guście.
- A kto powiedział, że chcę odzyskać Anioła? Nie byłam z nim.
- Wieem. Ale lubiłaś go.
Podniosłam się z poduszek i usiadłam po turecku na łóżku. Moje oczy znajdowały się na wysokości trawiastych oczu Kapturka. Spuściła wzrok. No proszę.
Calineczka tupała nerwowo. Pewnie chciała, żeby Czerwony Kapturek sobie poszła. Calineczka bała się Stukniętych. Kiedyś napadła na nią Sierotka Marysia. W czasie jednego z ataków. Myślała, że Calineczka jest krasnoludkiem. Schizofrenia to straszna choroba.
- Lubię go, jak śpi i nie gada.
- Pomożesz mi czy nie?
Zagryzłam wargę. Nie lubiłam stawiania warunków. Śnieżka też nie była zadowolona.
- Nie można jej ufać.
- Nie można jej ufać.
- Wiem.
- Możecie nie mówić o mnie, jakby mnie tu nie było?
Jednocześnie odparłyśmy: Nie. Westchnęłam. Czerwony Kapturek była przebiegła i cwana. Ale bez zjednoczenia nie miałyśmy szansy z Królową Elfów. Elfica była zbyt… ładna. Na to lecieli chłopacy. Chyba.
- No dobra.
Wyciągnęłam rękę. Uścisnęłyśmy sobie dłonie. Pakt podpisany. Krwią. Ale która z nas była diabłem?
STRONA PIĘTNASTA
Leżałam na swoim łóżku. Oczy miałam zamknięte, ale nie spałam. Był późny wieczór. Śnieżka poszła uczyć Calineczkę angielskiego. Byłam sama. W uszach miałam słuchawki. Cicho płynęła muzyka Evanescence.
To let you blame it on me
And set your guilt free
I don’t want to hold sou back now love…
And set your guilt free
I don’t want to hold sou back now love…
Myślałam. Ostatnie nie bardzo mi to szło. Potrzebowałam ostrego kopa. Na pobudzenie. Kawa? Kto da mi kawę? Moje serce tego nie wytrzyma.
A jakby wziąć Anioła na moje chore serce? Że mi je złamał. Że jak do mnie nie wróci, to umrę. Ale on nie mógł do mnie wrócić. Nigdy nie byliśmy razem. Plan spalił na panewce. Poza tym byłam zbyt dumna.
And you can blame it on me
Just set your guilt free, honey
I don’t want to hold sou back now love…
Just set your guilt free, honey
I don’t want to hold sou back now love…
Wyzwać Elficę na pojedynek. Odciąć głowę mieczem. Zamrozić i rozbić na kawałeczki. Wyrwać serce i zjeść… Nie miałam już pomysłów. Jak się zabija elfy?
Ktoś ściągnął mi słuchawki. Otworzyłam oczy. Śnieżka.
- Co jest?
- Miałam o to samo spytać.
Wywróciłam oczami.
- Idę się przejść.
- Zaraz cisza nocna.
Wyszłam na korytarz pomalowany w różne odcienie zieleni i żółci. Wszędzie poprzyczepiane były rysunki postaci z bajek. Gdybym paliła, nadeszłaby właśnie ta chwila. Zamiast niej przyszła Królowa Elfów. Jak pech to pech.
Zmierzyłyśmy się wzrokiem jak bokserzy na ringu. Nie miałam planu działania. Postanowiłam improwizować. Nie dam się uzurpatorce. Uśmiechnęłam się słodko. Przypomniałam sobie lekcje muzyki z Aniołem. Żeby wyglądać przekonująco.
- Cześć. Nie wiedziałam, że spotkam kogoś o tej porze.
- A jednak. Co tu robisz?
- A tak sobie chodzę i myślę. A ty?
- Nic.
Obie strasznie kłamałyśmy. Głos Elficy był słodki jak miód. Spojrzenie zimne. Biała jak śnieg. Nawet ubierała się na biało. I różowo. I kto tu wyglądał jak Królowa Śniegu.
Myśl, Wasza Wysokość, myśl. Znajdź słaby punkt. A potem wykorzystaj wiedzę i zniszcz. Łatwo powiedzieć.
Myśl, Wasza Wysokość, myśl. Znajdź słaby punkt. A potem wykorzystaj wiedzę i zniszcz. Łatwo powiedzieć.
STRONA SZESNASTA
- Nie miałyśmy jeszcze okazji porozmawiać. Od twojego przyjazdu.
Przyjrzała mi się ciekawie. Czyżby w jej oczach zabłysła ciekawość? Nabrała się? Proszę Cię, Boże. I tym razem mnie wysłuchaj. Usiadłam na plastikowym krzesełku. Podciągnęłam kolana pod brodę.
- Ano nie miałyśmy.
Usiadła obok. Rybka połknęła haczyk.
- Długo chorujesz?
- Od kilku lat. Miałam wypadek samochodowy i okazało się, że coś jest nie tak z moim sercem.
Fajnie. Gdyby nie to, może wcześniej by umarła. Nie, nie, nie. Nie myśl tak. To złe. Nie chcesz jej zabić. Chcesz z nią wygrać.
- A ty? Ty długo chorujesz?
- Całe życie. Zrobiłaś rewolucję w Klinice.
- Ach, no tak. Lubię rewolucje. Jakoś tak mam.
- Ja jestem konserwatystką.
To elfy powinny być konserwatystami. Żyją w końcu dłużej. Ale ona długo jeszcze nie podycha. Nie z tym sercem. Klinika to ostateczność. Wyrok. Smutna rzeczywistość. Tylko przeszczep nas uratuje.
- Lubisz chłopców.
- A ty nie?
- Nie bardzo. Drażni mnie tylko, gdy nagle z przyjaciół stają się wrogami. Albo odchodzą. Nie wiążę się z nimi, bo to boli. Serce wysiada.
- Rozumiem.
Czyżby? Nie wygląda. No dalej, mów o co ci chodzi. Mów, mów. Nic ci nie będzie. Jeszcze nic.
- Ja lubię się nimi bawić. Są tacy słodcy.
- A jak cię zdradzi?
- Nie zdradzi. Nikt mnie jeszcze nie zdradził. Bardziej ja ich.
- Jak?
- No wiesz… Są różne sposoby. Często mi się nudzą. Lubię porównywać ich do siebie i stawiać punkty. Mam taką listę moich byłych.
A to tak? Mam cię. Powinnam była wybuchnąć śmiechem. Aniołowi się to nie spodoba. Że sypia ze wszystkimi. I robi sobie zestawienia. Anioł nie lubi być zdradzanym. Anioł Andersena ma swój honor. Nie lubi być porównywanym z innymi. A nóż widelec okaże się, że ktoś jest lepszy od niego?
Może ona to gdzieś zapisuje?
Trzeba tylko przydybać Elficę. Już ja się o to postaram. W końcu ja jestem Królową Śniegu. Intrygi to moja specjalność. Od dziś.
- Co wy tu jeszcze robicie?! Zmykać do pokoi!
W samą porę, pomyślałam. Macocha Śnieżki podparła się pod boki. Koniec wywiadu. Wcielamy w życie plan Kurtyzana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz