środa, 9 kwietnia 2014

Wiersz trzeci

Usłyszałam kiedyś mądre zdanie, że wena to wymysł artystów, którym nie chce się pisać. Coś w tym jest. Siadłam wczoraj z głupia franc, odpaliłam notatnik i napisałam wiersz. Wyszedł całkiem zgrabny, bardzo w moim guście, a gustuję ostatnim czasem w minimalizmie. Jestem z niego zadowolona, a cierpię na chroniczny brak czasu i natchnienia. Właściwie to erotyk, choć stwierdzono, że brzmi jak wizja apokalipsy.
Czy nie uważacie, że to najpiękniejszy szablon na świecie? No dobrze, może trochę przesadzam, ale strraaaszszszliwie mi się podoba.


***
chwyć za rękę
albo porwie mnie wiatr
rozświetl noc
bo zgubię się w mroku
otul ramionami
znów jest mi tak zimno
zawołaj moje imię
zapomniałam jak brzmi

a potem nagle zatrzęsie się ziemia
gwiazdy będą spadać
noc zmieni się w dzień
a potem wszystko przestanie się liczyć
nie będzie już niczego  
tylko ja i ty

1 komentarz:

  1. Pomysł ciekawy...
    A może pierwszą część tak? - dla mnie lepszy rytm. Oto wersja czytelnika:

    chwyć mnie za rękę
    bo porwie mnie wiatr
    rozświetl mą noc
    bo zmyli mnie mrok
    wtul mnie w ramiona
    bo skradnie mnie chłód
    wezwij me imię
    niech znów wiem jak brzmi...

    OdpowiedzUsuń

Layout by Raion